Każdy pewnie zna to uczucie, gdy wszystko leci z rąk, a codzienne radości przestają jakoś radość sprawiać. Robi się tak przeraźliwie smętnie, że nic tylko chodzić i odbijać się od ścian. To trwa i trwa zbyt długo. Aż w końcu... w końcu odkrywa się przyczynę. Czegoś brakuje.
Pasji, miłości, przyjaciela pod bokiem, rodzinnego domu...Ilu ludzi, tyle tęsknot i pragnień. Mnie zaś brakowało pisania. Dopiero teraz to zrozumiałam, późną nocą siadając do dawnych tekstów jakby od niechcenia. Nagle znów poczułam, że jestem kompletna.
...Czyżbym naprawdę była grafomanką?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz